Anglicy. Przewodnik podglądacza – recenzja książki Matta Rudda

matt rudd anglicy recenzja

Kto może dobrze opisać Anglików? Chyba tylko jeden z nich. Choć czasy splended isolation minęły, wyspiarze nadal pozostają wyspiarzami – z całą gamą wszystkich swoich dziwactw, hermetycznego poczucia humoru oraz zamiłowania do picia herbaty i rozmów o pogodzie. Ale czy tylko to czyni Anglika Anglikiem? 

Anglicy oczami Anglika

Matt Rudd przeprowadza czytelników książki Anglicy. Przewodnik podglądacza przez mapę codziennego życia swoich krajanów. Skupia się na tożsamości angielskiej, nie brytyjskiej – ale jeśli szukacie górnolotnych, wysublimowanych, socjologicznych analiz, możecie być… cóż, nie rozczarowani, ale co najmniej zaskoczeni. Rudd wprawdzie dokonał pewnych analiz, badań, można wręcz powiedzieć, że zajmując się każdym tematem przeprowadził dogłębne studia – ale zrobił to z iście angielskim humorem i dziennikarską chęcią poznania  szczegółów – stąd podtytuł.

Od osiemnastu miesięcy podróżuję od Anglika do Anglika, żeby zrozumieć, co nami kieruje.

Jeśli więc jesteście fanami twórczości Helen Fielding czy Billa Brysona, opisujących angielską rzeczywistość z humorem, lub chcecie poznać Anglików z perspektywy Anglików – ta lektura będzie dobrym wyborem.

Autor próbuje odpowiedzieć na pytanie, co sprawia, że Anglicy są właśnie tacy – niby wiecznie niezadowoleni, ale jednak zabawni. Pod wpływem rabatów ulegający szaleństwu zakupów, a jednocześnie tak powściągliwi.

Mimo wszystko naprawdę zabierałem się do pracy z nikłą nadzieją, ze może nie będzie tak źle. Że ta mżawka przenikająca duszę angielskiego życia jednak nie jest aż tak nieustanna ani nawet tak prawdziwa, jak mogłoby się wydawać.

Umiejący dojeżdżać do pracy kilka godzin dziennie, a w weekend nie żałujący alkoholu. Prawdy szuka w sferach, które uznał za kluczowe dla angielskiej duszy – m.in. w kuchni, sypialni, na kanapie (oczywiście przed telewizorem), na zakupach, na plaży oraz w ulicznych korkach i w biurze. Rudd bierze pod lupę wszystkie sfery życia prawdziwego Anglika (takiego, który w życiu kupuje 3 kołdry oraz zawsze wychodzi z Ikei obładowany zakupami ponad wszelkie pojęcie), przepytuje swoich sąsiadów i prezesów lokalnych stowarzyszeń, przemierza Anglię wzdłuż i wszerz – wszystko po to, by dostarczyć nam odpowiedzi.

Dobry humor na niepogodę

Zaletą książki jest nieszablonowe podejście autora. Warto zresztą w tym miejscu wspomnieć o świetnym tłumaczeniu – oddanie dowcipu i błyskotliwości autora udało się nad wyraz dobrze.

Rudd jest absolutnie niepoprawny politycznie, szczery i przede wszystkim wyjątkowo zabawny. Jego opis angielskiej rzeczywistości jest naturalny i spójny, a spostrzeżenia bardzo trafne – wiele z nich można przyłożyć i do naszej rzeczywistości, bo czy w Polsce nie ma Ikei? Czy i my nie ulegamy czasem zbyt pochopnie manii przecen i rabatów? Czy wreszcie Polacy także nie mają swoich małych (i dużych) dziwactw?

Przy tej książce nie sposób się nudzić, choć lepiej nie czytać jej w miejscach publicznych – można całkiem niespodziewanie stać się przedmiotem „życzliwego” zainteresowania otoczenia, płacząc ze śmiechu w tramwaju. Idealna pozycja na jesienno-zimową aurę. Bo w gruncie rzeczy:

Pod warstewką tego przygnębienia sprawy nie muszą się wcale mieć tak źle.

anglicy matt rudd recenzja

Tytuł: Anglicy. Przewodnik poglądacza

Tytuł oryginalny: The English. A Field Guide

Autor: Matt Rudd

Tłumaczenie: Magdalena Rabsztyn-Anioł

Wydawnictwo Uniwersytety Jagiellońskiego 2017

Oprawa: miękka

Liczba stron: 252